Autem przez Europę - Lazurowe Wybrzeże, Paryż

Choć fascynują mnie odległe miejsca, to równie chętnie wsiadam w samochód, by pozwiedzać Polskę czy Europę. Bo o ile uwielbiam jazdę autem i już samo przemieszczanie traktuję jako część wycieczki, tak samolot jest dla mnie tylko koniecznym środkiem transportu. Generalnie nie boję się latać i wejście na pokład nie wywołuje u mnie ataku paniki, ale bardziej odzywają się lęki klaustrofobiczne i świadomość przebywania w zamknietej przestrzeni przez kilka godzin. I mimo, że podróżowanie autem nie należy do najszybszych, to cenię sobie wolność zatrzymania się w dowolnym miejscu.

Jedną z tego rodzaju podróży autem po Europie zaliczyłam w 2011 (odwołanie do wpisu). Nie dość, że wróciłam z pierścionkiem zaręczynowym, to jeszcze z głową pełną pomysłów na kolejne tego typu wypady. Niestety jak to w życiu bywa trzeba było trochę poczekać na następne przygody, ale w tym roku, to już drugi taki wyjazd. Najpierw był city break w Berlinie, a z początkiem października w 8 dni, 4000 km autem po Europie, począwszy od Jeziora Garda, przez Lazurowe Wybrzeże i na Paryżu skończywszy.



Z racji dużej ilości kilometrów do przebycia do miejsca docelowego, na sam przejazd przeznaczyliśmy 2 dni. Pierwszego dnia pokonaliśmy prawie 1200km, a za miejsce noclegu wybraliśmy malowniczy pensjonat w okolicach Trydentu. Dolomity w tych rejonach są przepiękne, a co więcej nastepnego dnia mieliśmy już dosłownie rzut beretem do Jeziora Garda.
Tak więc, drugi dzień rozpoczęsliśmy od spaceru brzegiem słynnego włoskiego jeziora, zaś stamtąd już docelowo udaliśmy się do Monako. Chyba nigdy nie widziałam takiego zatloczenia ludzi majętnych w jednym miejscu, jak tego dnia w najsłynniejszej dzielnicy Księstwa, czyli w Monte Carlo. Niesamowite jachty zacumowane w porcie, zaś pod restauracjami najdroższe auta świata prowadzone przez szoferów.


Kolejny dzień rozpoczęliśmy od błogiego lenistwa na plaży w Villeneuve-Loubet. To miejscowość położona tuż obok Nicei oferująca piaszczyste plaże zamiast kamienistych z ciekawymi miejscami noclegowymi. Do samej Nicei wróciliśmy po południu, żeby całkowicie posmakować życia na Lazurowym Wybrzeżu. I moge jedynie potwierdzić, że zachwyty nad Riwierą Francuską są całkowicie uzasadnione. Bo Lazurowe Wybrzeże na czele z Niceą to przepiękne widoki na lazurową toń wody i ciekawe zakamarki miasta.

Po Nicei przyszedł czas na Cannes. Co prawda, zamiast słynnego czerwonego dywanu na schodach Pałacu Festiwalowego znajdował się niebieski, jednakże i tak na każdym rogu można było odczuć wyjątkowość i luksus tego miejsca. Bo Cannes to oczywiście port z jachtami, a także najdroższe hotele i butiki projektantów. Jeśli dodać do tego szczegół, że wszystko to znajduje się tuż obok plaży mamy cały obraz Cannes. Po spacerze nie mogliśmy sobie odmówić skorzystania z kąpieli i jeszcze chwili w takich okolicznościach przyrody. Po południu bowiem mieliśmy zaplanowane odwiedzenie Awinionu i przejazd w okolice Paryża.

Piątego dnia naszej podróży dotarliśmy do Paryża, gdzie przez kolejne 3 dni zrobiliśmy ładnych parenaście kilometrów na nogach i zaliczyliśmy sporo stacji metra przemieszczając się niemal w każdy zakątek Paryża.

Po wojażach w Paryżu przyszedł czas na ostatnią prostą w kierunku domu. Wyjazd zaliczam do niezwykle udanych i zaskakujących. Nie sądziłam bowiem, że zakocham się w Paryżu.


Z KWESTII ORGANIZACYJNYCH

Powtórzę się po raz kolejny, ale uwielbiam tego typu wyjazdy. Nie potrafię wyobrazić sobie siebie leżącej kilka dni na leżaku przy hotelowym basenie. Owszem, lubię słońce i bestroskie wylegiwanie się, ale wystarcza mi dzień lub dwa, by zatęsknić za aktywną rozrywką. Samodzielne wyjazdy sa zatem idealną opcją, gdyż możemy sami decydowac o ilości i jakości atrakcji. Całą podróż odbyliśmy autem, przemierzając prawie 4000km. Mieliśmy zaplanowane pewne punkty naszej wycieczki, ale noclegi rezerwowaliśmy zawsze tego samego, licząc na zniżki po godzinie 17. Świetną opcja okazały się również hotele umozliwiające zameldowanie w automacie, gdyż nie musieliśmy sie wtedy zmieścić w godzinach pracy recepcji. Kwestię śniadań i kolacji mieliśmy również rozwiązaną za sprawą zabrania ze sobą prowiantu i zakupów w miejscowych sklepach. Obiady staraliśmy się spożywać w lokalnych knajpkach czy restauracjach.





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Oh!Mania © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka