O konsumpcjonizmie słów kilka i dlaczego jest taki zły

Ciężko ukryć, że obecnie, w XXI w. przyszło nam żyć w bardzo szybkim świecie. Ludzie pędzą każdego dnia, ciągle dążą do jakiś celów i kupują, kupują, kupują. Jakość zdecydowanie zastąpiła ilość wszystkich rzeczy, które otaczają nas dookoła. Każdy z nas powinien sobie zatem szczerze odpowiedzieć, czy nabywa faktycznie to, co jest mu potrzebne. W wielu aspektach życia konsumpcjonizm zbiera już swoje żniwo, choćby w postaci wysypisk śmieci pełnych plastiku, ale wprowadza on duży chaos przede wszystkich w naszych domostwach i ...głowach.







Kiedy wracam myślami do opowiadań rodziców z czasów ich młodości, to myślę sobie, że los człowieka jest bardzo przewrotny. Wydaje się to oczywiste, ale warto mu się przyjrzeć z punktu konsumenta.
Moja mama żeby coś kupić, musiała stać w długich kolejkach, a jej nowe nabytki nie zawsze łączyły się z konkretnymi potrzebami, ale najczęściej z ofertą sklepu w danym momencie lub z zapisem na słynnych kartkach. Mimo słabego zaopatrzenia i małej różnorodności ludzie i tak kupowali na potęgę. Dziś wybór jest przeogromny, a dostępność produktów, choćby z drugiego końca świata bardzo prosta. Mamy w sobie jednak te geny łowcy i kupno nowej rzeczy wydaje nam się po prostu udanym zdobyciem upragnionego łupu.  Często zakup czegoś to także sposób na zaimponowanie innym, pokazanie wartości swojego portfela, ale także zgubne zaspokajanie potrzeb.  I tu pojawia się moje pytanie - czy wszystko, co kupujemy jest nam potrzebne?

Kiedy rodzice spodziewają się dziecka potrafią wydać ostatnie pieniądze żeby kupić setną parę skarpetek.. Do kompletu potrzebne są oczywiście jeszcze body i szare spodenki. Ale na portalu społecznościowym pewna "znana" mama  przykrywa swoje dziecko pięknym kocem. Takim samym zresztą jak mama X, i mama Y, a także mama Z, więc ich dziecko też powinno spać pod takim pledem.  A, że taka przyszła mama (przynajmniej ta, do tej pory bezdzietna) dysponuje dużą ilością wolnego czasu to "scrolluje" dalej i tam, jej wirtualna znajoma, prezentuje swoją wychuchaną i wydmuchaną kanapę, a na niej piękna poduszka, upleciona z długiego węża. To nic, że kosztuje krocie i cena wcale nie jest adekwatna i tak trzeba ją mieć. Oczywiście w komplecie z ręcznie dzierganym kocem.

Nie sposób wspomnieć o wyprzedażach. Napis "sale" powoduje u większości kobiet i sporej części mężczyzn szybsze bicie serca. I dodatkowo te czerwone kartki z kwotami 20zł, 30zł potęgujące wszystkie poprzednie uczucia i jedną myśl: "żal nie kupić". Niestety zjawisko to nie dotyczy jedynie tak błahych zakupów, jak te wyżej wspomniane, ale bardzo często ludzie wpadając w tą pułapkę zaciągają wysokie kredyty na auta, domy czy mieszkania, na które ich nie stać. Chcąc innym dorównać, a tym samym sobie "coś" udowodnić wplątują się w sieć długów.


Jako jedna z wielu konsumentów każdego dnia borykam się z problemami natury materialnej. Kalkuluję, przeliczam i przede wszystkim staram się nie ulegać presji otoczenia i swoim własnym emocjom. W swoim życiu kilka razy bowiem przechodziłam taki etap. Najgorszym mogę nazwać ten, kiedy pracowałam w znanym sklepie odzieżowym. Nie musiałam więc wychodzić na zakupy czy przeszukiwać sklepy internetowe, a ciągle miałam kontakt z ubraniami. Siłą rzeczy nieustannie coś wpadało mi w oko. Zamiast więc zarabiać, ja ciągle traciłam pieniądze. W konsekwencji pozbywam się tych rzeczy do dnia dzisiejszego. Po zakończeniu pracy w tymże sklepie było już tylko lepiej. Pomógł mi również zmysł minimalisty, gdyż zawsze lubiłam porządek, a zbyt duża ilość wszystkiego zdecydowanie w tym nie pomaga. Na ten moment jestem dumna z siebie, jak łatwo przychodzi mi rezygnowanie z zakupu danej rzeczy. Stawiam sobie wówczas podstawowe pytanie: czy faktycznie potrzebuję daną rzecz i w jakich sytuacjach będę mogła ja wykorzystać. Często po prostu również zwracam rzeczy do sklepu w odpowiednim terminie, jeśli po ponownym przymierzeniu w domu ubranie już nie powoduje takiej euforii.

Trzeba otwarcie podkreślić, iż konsumpcjonizm  ma wydźwięk negatywny i  jak podaje słownik języka polskiego PWN to "nadmierne przywiązywanie wagi do zdobywania dóbr materialnych". Inna znana strona tłumaczy to pojęcie jako "postawę polegającą na nieusprawiedliwionym zdobywaniu dóbr materialnych i usług; uznawanie konsumpcji za wyznacznik jakości życia". Nieświadomie, operując codziennie pieniędzmi, dokonując transakcji nie zastanawiamy się, że tak na prawdę być może jesteśmy już w sidłach konsumpcjonizmu. Ile razy zdarzyło kupić się nam coś, właśnie po to, by dorównać komuś innemu, by za pomoca przedmiotów


Każdego dnia ludzie na całym świecie obracają pieniędzmi. Dokonują transakcji bardzo dużych - kupują aukcje w spółkach, inwestują w mieszkania, ale przede wszystkim robią niewielkie zakupy w postaci artykułów spożywczych czy kosmetyków lub ubrań. Wymiany bezgotówkowe już dawno mamy za sobą, więc siłą rzeczy musimy na co dzień obracać pieniędzmi. Niestety często te banknoty rządzą nami, a jeszcze większa chęć posiadania zmusza do kupowania ponad


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Oh!Mania © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka