Choć od wyjazdu do Rzymu minęło już 6 lat, to i tak wspominam tą podróż z wielkim sentymentem. Do dziś nie wiem, jakim cudem udało nam się zrealizować wszystko, co zaplanowaliśmy, ale wierzę, że do spełniania marzeń trzeba po prostu dążyć. Ruszaliśmy bowiem bez większego doświadczenia podróżniczego (ja miałam wówczas 21 lat, M. - 25 lat), jedynie z pełnym bakiem, bagażnikiem wypełnionym jedzeniem i nie wielką kwotą na drobne wydatki. A jednak wszystko udało się do tego stopnia, iż wyruszałam z domu jako dziewczyna mojego chłopaka, a wróciłam z pięknym pierścionkiem i narzeczonym u boku.
W związku z tym, że nasz budżet był bardzo mocno okrojony, większość wydatków trzeba było wcześniej bardzo dokładnie zaplanować. Wiadomo było, że dość sporą kwotę pochłonie paliwo oraz opłaty za drogi, bilety wstępów, a także noclegi i wyżywienie. Po drodze spaliśmy zatem w aucie lub na polu namiotowym, w samym Rzymie zaś w domku na campingu. W jedzenie zaopatrzyliśmy się w Polsce
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz