Pamiętam dokładnie siebie jeszcze kilka lat temu wzdychającą do wszelkich zdjęc przedstawiających czy to nieznane zaułki, czy najbardziej rozpoznawalne budynki Rzymu. Już na samą myśl o spacerze brzegiem Tybru dostawałam gęsiej skórki, a mozliwość wrzucenia pieniążka do fontanny di Trevi była jednym z moich marzeń. Nigdy nie ciągnęło mnie do żadnej innej stolicy europejskiej, jak właśnie do Rzymu. Skoro jednak wizyta została zaliczona, nie pozostało nic innego.... jak pozwiezdać również pozostałe stolice państw Europy. Do tej pory udało nam się odwiedzić oczywiście naszą ukochana Warszawę, Berlin, Pragę, Wiedeń, po których przyszedł czas na Paryż.
Zawsze myślałam, że to przereklamowane miejsce, że te kawiarenki wcale nie są tak urocze, widok na wieżę Eiffla aż tak nie zachwyca, a na każdym rogu czają się uchodźcy. A tak na prawdę jest magicznie. Wystarczy przejśc się przez Pola Elizejskie, odwiedzić ogrody Luksemburskie czy przysiąść na trawie pod słynną wieżą, by poczuć wyjątkowość tego miasta. Szczególnie myśle, że bardzo wiele miało to związku z okresem naszych odwiedzin. Październik jest na tyle ciepłym miesiącem, że można swobodnie urządzać piesze wędrówki, a jednocześnie nie jest zbyt tłoczno od turystów.
W Paryżu postanowiliśmy spędzić trzy dni, ale dzięki dobrej organizacji udało nam się odwiedzić wszystkie kultowe miejsca.
Pierwszego dnia udaliśmy się do katedry Notre Dame, skąd przeszliśmy do Panteonu i następnie ulicą wzdłuż budynków należących do najstarszego francuskiego uniwersytetu, czyli Sorbony udaliśmy się na relaks do Ogrodów Luksemburskich. To jedno z głównych miejsc wypoczynku mieszkańców Paryża. Nie trudno tu spotkać ludzi z małymi dziećmi czy osoby biegające.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy pod wieżą Eiffla, by po pewnym czasie przejśc na słynny plac Trocadero i móc podziwiać wieżę z innej perspektywy. Spod samego placu Trocadero przejechaliśmy metrem na stację Charles de Gaulle, czyli w centrum Pól Elizejskich zwieńczonych słynnych Łukiem Triumfalnym znajdującym się na placu o tej samej nazwie. Stąd droga prowadzi wśród luksusowych sklepów, aż po kolejny Łuk na Placu Karuzeli, czyli pomiędzy dwoma skrzydłami Luwru.
Po drodze nie sposób ominąć pieknie zdobiony most Aleksandra III, z którego po raz kolejny można podziwiać wieżę. Tym sposobem dotarliśmy do ogrodów Tuileries na krótki odpoczynek, a następnie do kościoła św. Magdaleny otoczonego najlepszymi paryskimi delikatesami i sklepami słynnych projektantów.
Trzeci dzień rozpoczęliśmy pod wspomnianym łukiem na Placu Karuzeli, czyli przy Luwrze. Tego dnia zobaczylismy również plac Vendome ze słynnym hotelem Ritz, operę Garnier oraz galerię Lafayette. Zwieńczeniem dnia był spacer spod placu Pigalle do placu Blanche ze słynnym kabaretem Moulin Rouge.
Ten krótki, choć bardzo intensywny pobyt
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz